niedziela, 6 lipca 2014

Rozdział 1

Obudziło mnie mocne pukanie... nie walenie do drzwi. Bardzo nie chętnie wygramoliłam się z łóżka i poszłam otworzyć te jebane drzwi. Chwyciłam klamkę i pociągnęłam. W progu stały moje dwie najlepsze przyjaciółki: Nicola i Veronica.
- Cześć- mruknęłam wpuszczając je do środka.
- Siemka- powiedziała zadowolona Vera.
- Ty się jeszcze nie ubrałaś?- krzyknęła Nicola.- Przez ciebie spóźnimy się czwarty raz w tym tygodniu. A czekaj co dzisiaj mamy...-udała, że się zastanawia.- środę.- krzyknęła.
- Ludzie. Nie krzycz tak.-  powiedziałam wchodząc do kuchni. Z lodówki wyjęłam karton z sokiem pomarańczowym. Upiłam łyk.- Zdążymy. Dajcie mi chwilę.- powiedziałam. Odstawiłam karton na miejsce i poszłam do swojego pokoju. Nie był on zbyt duży, ale za to bardzo przytulny. Ściany pokrywała ciemno bordową farbą, a na jednej z nich wisiały ramki ze zdjęciami. Meble były białego koloru, a łóżko, które stało na środku pomieszczenia było duże i miało posłanie koloru podobnego do ścian. Z prawej strony znajdowały się drzwi do garderoby, a z lewej strony drzwi od łazienki, do której weszłam. Zdjęłam z siebie przepoconą piżamę i wrzuciłam do kosza na brudne pranie. Stanęłam przed wielkim lustrem. Spojrzałam w swoje odbicie. Niska, szczupła blondynka, z niebieskimi oczami. Westchnęłam. Weszłam pod prysznic. Odkręciłam kurki z ciepłą wodą. Wzięłam żel pod prysznic i nalałam sobie na rękę. Namydliłam ciało, po czym spłukałam. To samo zrobiłam z włosami, tylko tyle, że tym razem użyłam szamponu. Zakręciłam kurki. Owinęłam się białym, puszystym ręcznikiem. Wyszłam z łazienki i skierowałam się do swojej garderoby, gdzie się ubrałam. Przeszłam do swojego pokoju. Stanęłam przed toaletką i zaczęłam się malować.
Gdy skończyłam dobrałam jeszcze tylko kolczyki i byłam gotowa.
Dziewczyny znalazłam w salonie przed telewizorem. Zaśmiałam się na ten widok.
- Idziemy?- zapytałam. Wstały z kanapy. Weszłyśmy do korytarza, gdzie ubrałam swoją zimową kurtkę i martensy. Tak, właśnie! Jest środek zimy, a ja chodzę w martensach. Dziwne, ale co z tego.
Wyszłyśmy przed dom, gdzie stał mój samochód. Wsiadłyśmy do niego i odjechałyśmy z piskiem opon.

Właśnie dlatego wole motory, niż samochody. Motorem bym sobie ich wszystkich wyminęła, a tak to stoję w tym jebanym korku i zaczynam tracić cierpliwość.
- Kiedy ostatni raz był wyścig?- zapytała po chwili Ni. Spojrzałam na nią wstecznym lusterku.
- Chyba tydzień temu.- powiedziałam. Z kieszeni kurtki wyciągnęłam paczkę fajek. Wzięłam jedną i odpaliłam. Spojrzałam po dziewczynach, które mi się przyglądały.
- Chcecie?- zapytałam wystawiając w ich stronę paczkę. Vera uśmiechnęła się i wzięła jedną. Spojrzałam na Nicole, która pokiwała jedynie przecząco głową. Schowałam pudełko i podałam szatynce zapalniczkę.
Spojrzałam przed siebie. Samochody zaczęły ruszać. Nareszcie!
- No właśnie!- krzyknęła Vera- Przypomniałam sobie coś.- dodała.
- Co?- zapytała zaciekawiona blondynka
- Mike ostatnio mi wspominał, że ktoś się o ciebie pytał.- powiedziała. Spojrzałam na nią kątem oka. Mike to był nasz mechanik, a raczej mój mechanik i przyjaciel.
- Czego chciał?- zapytałam
- Raczej chcieli.- powiedziała- Mike mówił, że było ich dwóch i wyglądali na groźnych.-wyjaśniła
- Ale co chcieli?- powtórzyłam pytanie.
- Chcieli się dowiedzieć, gdzie mieszkasz, jak się na prawdę nazywasz itp.
- Chyba im nic nie powiedział? Co nie?
- Nie. Nic, a nic.- zapewniła mnie.

Wjechałam na szkolny parking, gdzie nie było już nikogo. Wysiadłam z samochodu i zaczęłam się rozglądać.
- Mówiłam, że się spóźnimy.- krzyknęła blondynka. Zaśmiałam się.
- Nie marudź. Ciesz się, że pierwszej lekcji nie mamy z Chott, bo wtedy byśmy miały przejebane.- powiedziałam. Weszłyśmy do szkoły i skierowałyśmy się do sali od biologi. Przed wejściem do klasy wzięłam głęboki oddech. Chwyciłam za klamkę i pociągnęłam.
- Dzień dobry. Przepraszamy za spóźnienie.- powiedziała na wstępie Nicola. Chciałam już iść do ławki, ale zatrzymał mnie głos nauczycielki.
- Stójcie.- powiedziała- Dlaczego się spóźniłyście?- zapytała. Spojrzałyśmy po sobie. Żadna z nas nie chciała się odezwać.
- Skoro nie macie zamiaru odpowiadać pójdziecie do dyrektora.- spojrzałam na nią z niedowierzaniem. W oczach dziewczyn dostrzegłam przerażenie, więc zainterweniowałam.
- Spóźniłyśmy się, ponieważ zaspałam.- powiedziałam obojętnie. Wzrok wrednej kobiety zatrzymał się na mnie. Widziałam, jak na jej pomarszczonej mordzie wkrada się uśmiech. Już odo dawna chciała mnie udupić.
- Więc to twoja wina.- powiedziała z uśmiechem- W takim razie ty pójdziesz do dyrektora, a wy możecie usiąść.- zwróciła się do moich przyjaciółek.
Wyszłam z klasy trzaskając drzwiami. Szłam przez korytarz, kiedy na kogoś wpadłam.
- Kurwa! Patrz jak łazisz!- warknęłam. Podniosłam się z ziemi. Spojrzałam przed siebie, ale nikogo nie zobaczyłam. Poczułam jak ktoś mi coś wkłada do tylnej kieszeni. Odwróciłam się i zobaczyła oddalającą się sylwetkę chłopaka. Spojrzał na mnie przez ramię i uśmiechnął się. O co mu chodziło? Wzruszyłam ramionami. Poszłam dalej. Po chwili stanęłam pod gabinetem dyrektora. Zapukałam po czym nacisnęłam klamkę. Weszłam do średniego pomieszczenia.
- Dzień Dobry.- przywitałam się z sekretarką.
- O, witaj Alice.- odpowiedziała.- Co cię tym razem sprowadza?- zapytała. No tak. Byłam tu częstym gościem.
- Halls.- powiedziałam z uśmiechem.
- W końcu się dorwała.- zaśmiała się.- Codziennie mówiła, że cię udupi. Teraz to w pokoju nauczycielskim nikomu nie da żyć.- dodała, na co się zaśmiałam.
- Dyrektor teraz ma gościa, więc musisz poczekać.- powiedziała. Kiwnęłam głową na znak zrozumienia. Usiadłam na krześle obok Pani Lily, bo tak miała na imię sekretarka i zaczęłam jej pomagać w nic nierobieniu. Siedziałam i się nudziłam, a Lily czytała gazetę. Jej wyraz twarzy mówił mi, że to coś strasznego.
- Co czytasz?- zapytałam, próbując zajrzeć.
- Znaleźli kolejne ciało.- powiedziała z przejęciem. Wiedziałam o co jej chodzi. W Doncaster dzieją się dziwne rzeczy. Ostatnie porwania, mordy i gwałty sieją postrach. Ludzie boją się wychodzić z domu. Nie wypuszczają swoich pociech na dwór, nawet do domu obok. Każdy się boi, że może im się coś stać.
- Mogę zobaczyć?- zapytałam. Kobieta kiwnęła głową i podała mi gazetę. Przeleciałam wzrokiem po stronie, a moje spojrzenie zatrzymało się na zdjęciu ofiary. Ciało było tak zmasakrowane, że nie można było go zidentyfikować. Spojrzałam na tekst pod zdjęciem. Charlotte Cooke. Zdziwiona rozszerzyłam oczy. Znam ja. Znam. Moje ręce zaczęły się trząść.
- Alice co się dzieje?- zapytała zaniepokojona Lily.
- Znam ją.- powiedziałam.
- Skąd?- zapytała
- To moja sąsiadka. Przychodziłam do niej prawie codziennie.- powiedziałam.
- Przykro mi.- powiedziała. Nie odezwałam się. Odłożyłam gazetę na biurko i wstałam. Zdenerwowana przeczesałam włosy.
Drzwi od gabinetu dyrektora otworzyły się. Wyszedł z nich wysoki, dobrze zbudowany blondyn. Spojrzał na nas, po czym żegnając się wyszedł. Weszłam do pomieszczenia obok i zamknęłam drzwi.
- Dzień dobry- powiedziałam.
- Dzień dobry Alice.- przywitał się- Usiądź.- wskazał na krzesło przed sobą. Zrobiłam tak jak kazał.
- Co cię sprowadza? A może kto cię do mnie przysłał?- zaśmiał się
- Pani Halls.- burknęłam niezadowolona.
- Ah... więc w końcu jej się udało.- kolejny raz się zaśmiał
- Niestety.- powiedziałam.
- A jak jej się to udało?- zapytał
- Zaspałam, przez co się spóźniłyśmy.- powiedziałam
- Spóźniłyśmy?
- Ja, Veronica i Nicola.- wyjaśniłam. Kiwnął głową na znak zrozumienia.
- Dobrze, więc nic ci nie zrobię, ale następnym razem postaraj się nie zaspać.
- Dobrze. - powiedziałam. Wstałam z krzesła i pożegnałam się. Zapytałam jeszcze Lily, czy mogę zabrać ze sobą gazetę, na co się zgodziła. Muszę ją pokazać dziewczyną.
Do końca lekcji zostało jeszcze dwadzieścia minut, więc poszłam na plac za szkołą i usiadłam na jednej z ławek. Otworzyłam gazetę na TEJ stronie. Jej ciało znaleziono wczoraj wieczorem, a jeszcze po południu u niej byłam. Prawie codziennie do niej przychodziłam na herbatkę i ciastka. Nie mogę uwierzyć, że to już koniec, że już nigdy nie zobaczę jej uśmiechu na twarzy, kiedy opowiadałam jej jak minął mi dzień w szkole, ani kiedy upominała mnie, gdy zrobiłam coś złego.
Z kieszeni spodni wyjęłam paczkę papierosów. Wyciągnęłam jednego zębami i odpaliłam.
Zadzwonił dzwonek na przerwę. Uczniowie nie wychodzili na zewnątrz, ponieważ jest okropnie zimno. Jednak drzwi otworzyły się, a w nich stały moje przyjaciółki. Najszybciej jak mogły podbiegły do mnie.
- I co? Dał ci jakąś karę?- zaprzeczyłam.
- Więc, dlaczego jesteś zdołowana?- zapytała Vera. Rzuciłam im gazetę i podałam stronę. Przekartkowały i zdziwione zaczęły czytać artykuł. Po chwili usiadły po moich bokach i mocno przytuliły.
- Jak się czujesz?- zapytała Nicola.
- Źle. Sprawa z panią Charlotte, dyrektor i jakiś idiota, który na mnie wpadł.- doznałam olśnienia.- Właśnie! Wsadził mi coś do kieszeni.- wsadziłam rękę do tylnej kieszeni i wyjęłam z niej kartkę, na której było napisane "Widzimy się po ósmej lekcji w sali od muzyki. L.T". Zdziwiona jeszcze raz przeczytałam kartkę w celu sprawdzenia, czy dobrze zrozumiałam.
- Co jest na niej napisane?- zapytała Veronica. Podałam jej kartkę. Po chwili przeczytała i podała ją Nicoli.
- Pójdziesz?- zapytała
- A co mam do stracenia.- powiedziałam. Wstałyśmy i weszłyśmy do szkoły. Jak zwykle musiałyśmy się przepychać, aby dojść do klasy.
Zadzwonił dzwonek na lekcje. Weszłyśmy do klasy i zajęłyśmy miejsca. Po chwili przyszła nauczycielka, sprawdziła obecność i zaczęła tłumaczyć temat.
Zastanawiałam się na tą dziwną karteczką. Wyjęłam ją z kieszeni, aby dokładnie się jej przyjrzeć. Pismo było nawet ładne. Pochylało się lekko, a literki "o" i "a" gdzieniegdzie było po niedociągane.
A te inicjały. Znałam tylko jedną osobę, która miała właśnie takie. Mój niegdyś jedyny przyjaciel, ale on wyjechał, więc to jest niemożliwe.

Zdzwonił dzwonek informując nas, że lekcje na dziś są już skończone. Wyszłam z klasy od języka angielskiego i zaczęłam iść na samą górę.
- Alice. Proszę cię. Nie idź tam.- jęknęła Nicola.
- Pójdę.- upierałam się.
- Ale jak coś ci się stanie.- panikowała- Sama powiedziałaś, że nie znasz tego gościa.
- Alice tym razem zgadzam się z Nicolą. Lepiej tam nie idź.- powiedziała Vera.
- Ludzie! Dobra. Jeśli nie zadzwonię do was za dwie godziny możecie zacząć się martwić. Okej?
- Dobra.- odezwała się Vera nie dając dojść do słowa Nicoli.
- Macie.- rzuciłam im kluczyki od samochodu- Weźcie go i czekajcie na mnie w naszej ulubionej kawiarence.- dziewczyny kiwnęły głowami. Weszłam po schodach. Obejrzałam się i zobaczyłam, że jeszcze tam stoją. Wysłałam im pokrzepiający uśmiech, który zaraz odwzajemniły.
Weszłam do sali, która była pusta. Ostrożnie zaczęłam się rozglądać, by sprawdzić czy nikt się na mnie nie zaczaił, ale nikogo w pomieszczeniu nie było. Sala nie była duża. Dwa rzędy ławek, dziesięć ławek w każdym rzędzie. Biurko z prawej strony. Na brzoskwiniowych ścianach wisiały portret znanych muzyków na cały świecie oraz dyplomy i nagrody za konkursy muzyczne. I w końcu duży czarny fortepian, który stał obok biurka. Pośpiesznie do niego podeszłam. Usiadłam na taborecie, a torbę położyłam obok. Opuszkami palców przejechałam po klawiszach. Po plecach przeszedł mi bardzo znajomy, aczkolwiek dawno nie poczuty dreszcz. Nie pamiętam, kiedy ostatni grałam dla siebie. Nie dla kogoś. Powoli i nieśmiało zaczęłam naciskać klawisze. Fortepian zaczął wydawać z siebie kolejne dźwięki, które po chwili ułożyły się w melodię.
Skończyłam grać ich ulubioną piosenkę. Pamiętam, jak Louis błagała mnie, abym mu zagrała. To samo działo się z Charlotte. Uśmiechnęłam się na to wspomnienie.
Usłyszałam klaskanie. Lekko zdziwiona spojrzałam w kierunku drzwi, gdzie stało dwóch chłopaków. Jeden miał ciemny kolor skóry, czarne włosy postawione na żel i przepiękne, czekoladowe oczy. Drugi za to tak jak pierwszy miał włosy postawione na żel, tyle że blond. Jego niebieskie oczy były wpatrzone w moją osobę.
- Znamy się?- zapytałam zaciekawiona.
- My ciebie tak, ale ty nas niekoniecznie.- odezwał się mulat. Zaczęłam mu się bliżej przyglądać.
- To na ciebie wpadłam.- kiwnęłam w jego stronę- Więc ty wsadziłeś mi tą karteczkę do kieszeni.- chłopak kiwnął głową na znak zgody.
 - Więc czego chcecie?- zapytałam
- To proste.- powiedział blondyn. Spojrzałam na niego. Zaczęli się do mnie zbliżać. Wstałam z taboretu i chwyciłam torbę.- Mamy zadanie. Musimy kogoś złapać.- dodał.
- I tym kimś mam być ja?- zapytałam choć to oczywiste.
- Tak.- chłopak popchnął mnie na ścianę i przygwoździł swoim ciałem.
- Niedoczekanie.- warknęłam. Kopnęłam go w kroczę, przez co się skulił. Ominęłam go i już chciałam wybiegać z klasy, ale na drodze stanął mi czarnowłosy. Podcięłam mu nogi i zaczęłam uciekać. Czasem warto mieć wujka policjanta.
Jak najszybciej mogłam wybiegłam ze szkoły. Na dworze było ciemno i na dodatek kurewsko zimno. Nienawidzę zimy! Biegłam i próbowałam się nie pośliznąć i nie upaść. Jeszcze trochę i przebiegłabym przez bramę szkoły, ale czyjeś silne ramiona oplotły mnie w tali i podniosły do góry. Zaczęłam się szarpać na wszystkie strony, ale napastnik okazał się zbyt silny. Odwrócił mnie przodem do siebie. Poczułam mocne uderzenie na policzku, przez co się zachwiałam. Złapałam się za policzek. Wściekła spojrzałam na sprawcę. Okazał się nim ten blondyn. Patrzałam jak się zamacha, aby zadać mi kolejny cios tym razem w drugi policzek. Upadłam na ziemię. Przekręciłam się na bok i splunęłam krwią. Próbowałam się podnieść i nie udławić krwią, ale zanim to nastąpiło poczułam dwa mocne kopnięcia w brzuch, a później w głowę. Przed oczami zrobiło mi się ciemno. Za każdym razem gdy mrugałam widziałam coraz mniej. Czy tak ma wyglądać mój koniec? Jak tak, to jestem żałosna.


Siemka!
I jak wam się podoba? Powiem wa szczerze, że dla mnie może być.
Sprawdzałam go, ale i tak pewnie gdzieś jest źle. :)
Proszę piszcie swoje opinię.
Bardzo mi na tym zależy, aby dowiedzieć się, co wam się nie podoba w tym blogu, 
a co podoba i co mogłabym poprawić.
Piszcie również swoje pomysły, które na stówę wezmę pod uwagę.
Reklamujcie swoje blogi, na które na pewno zajrzę,
ponieważ kocham czytać opowiadania. :)
Patrycja ♥

2 komentarze:

  1. Jestem pierwsza?

    Okej. Więc tak, rozdział bardzo mi się podoba. Nie zauważyłam nic do poprawy xd Szablon. Jeśli chodzi o niego to....cóż może nie jest za ciekawy bo takie szare kreski ale za to doskonale się czyta na takim tle. Twój styl pisania jest również bardzo fajny. Nie zauważyłam częstego powtarzania wyrazów. Co czasem na prawdę wkurza.
    Hmm...nie wiem co jeszcze mogłabym napisać...Ogółem to podoba mi się i na pewno będę czytać. Strasznie mnie zaciekawiłaś więc nie mogę doczekać się następnego. <3

    Zapraszam do mnie:
    http://hatred-and-mabye-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za opinię. Na pewno dodam następny rozdział. :)
      Zaczęłam czytać twojego bloga i powiem ci, że bardzo mi się podoba i zainteresował mnie. :D

      Usuń